Wernisaż odbył się 27 września w siedzibie naszego antykwariatu w Kuźnicach Świdnickich.
Na kanwie malarskich dekoracji na porcelanie wystawa ta opowiada o wpływie dziedzictwa materialnej kultury Dolnego Śląska na jego współczesnych mieszkańców. Uwiecznione jako tzw. Lupenmalerei, historyczne, dolnośląskie widoki miast, wsi, pałaców i zamków stają się pretekstem do opowieści o dawnych-nieobecnych i nowych-dzisiejszych mieszkańcach regionu.
Wstęp:
„Heimat – z języka niemieckiego miejsce, z którego się pochodzi, które traktuje się jako dom;patria-to, tak zwana „mała ojczyzna”. Polacy zasiedlając Dolny Śląsk po roku 1945, dla których te bliskie im dziś miejsca, są od 80 lat ich małą ojczyzną, mogą szczególnie odnaleźć w pojęciu Heimatu jego specyficzne znaczenie. Te same lasy, pola, budynki pamiętające, żyjące tu przed nami niemieckie społeczności, stały się naszym domem. To właśnie wokół zagadnienia „małej ojczyzny” i jej nowego wymiaru orbitować będzie selekcja przedmiotów prezentowanych na wystawie. Polacy na Dolnym Śląsku stanęli przed wyzwaniem: stworzenia własnej lokalnej tożsamości. I ukształtowała się ona jako suma tożsamości pochodzących z wielu regionów Polski, z których przybyli owi osadnicy i kultury, którą tu zastali i z którą się zasymilowali. Tereny traktowane początkowo jako obce, zrosły się z nowymi mieszkańcami, stając się ich rzeczywistością. W „obcym” z czasem odnaleźli lubiane, doceniane, znane. Kultura materialna zastana na Dolnym Śląsku, architektura miast, pałaców, kościołów, tutejsza sztuka czy niemieckojęzyczne ślady minionych czasów, oddziaływały silnie na przybyłych w ten region Polaków, w rezultacie tworząc po kilku dekadach nową, oryginalną mentalność I postawę współczesnych Dolnoślązaków, będące wektorem wypadkowym bagażu kulturowego, z jakim tu przybyli ich przodkowie I wszystkiego tego co tu wchłonęli. I tak Heimat tych, którzy stąd odeszli, stał się naszym miejscem na ziemi, naszym Heimatem. Czas i życie kilku pokoleń pozwoliły nam utożsamić się z regionem, poznać , zaakceptować i wreszcie zaadoptować jego historię.
Te zachwycające miniatury na porcelanie, w których odnajdujemy fragmenty naszych małych ojczyzn, powstały przecież przed stoma czy dwustoma laty, jako dzieła rąk naszych, niemieckich poprzedników. Te ilustracje miast i pejzaży w ich historycznych przedstawieniach, stały się częścią naszego wspólnego europejskiego dziedzictwa i historii. O miejscach, w których przysżło nam żyć I mieszkać od urodzenia. opowiadają nam z czułością , poprzez miniatury na kruchej porcelanie, ci którzy mieszkali tu przed nami, dzieląc się urodą i historią tych ziem ze swoimi następcami.
Wątkiem, który warto rozważyć w kontekście współczesnych starć z historią regionu, jest koniec Porcelany Wałbrzych. Nie tylko fabryki porcelany założonej jako manufaktura przez Carla Tielscha, ale i samego budynku, który, od zakończenia działalności fabryki w 2007 roku, popadał w ruinę. Nastąpił więc przewrotny zbieg okoliczności: porcelana, ta niesamowicie krucha materia, z którą obchodzimy się jak najdelikatniej, przetrwała dłużej niż cegły budynków fabrycznych, w których powstała. Stanęliśmy w obliczu nieoczekiwanej zmiany – przedmioty, które do tej pory podziwialiśmy głównie przez pryzmat ich walorów estetycznych czy technologicznych, są teraz, przede wszystkim, ostatnim świadectwem historii, stając się tym bardziej dla nas cenne. Wyszczególnienie Wałbrzycha w samym już tytule wystawy, podkreśla jego znaczącą rolę, jako miejsca produkowania jednej z najpopularniejszych porcelan w Europie okresu XIX”
W trakcie wystawy wyświetlany był czarno-biały film ilustrujący zgliszcza jednej z wałbrzyskich fabryk porcelany, której tradycje sięgały połowy dziewiętnastego stulecia. Ot, taki kontrast dla delikatnej materii porcelanowej, która przetrwała szczęśliwie mimo swej kruchości do dziś-ze zdewastowanymi, ceglanymi murami budynków byłej manufaktury Carla Tielscha (dziś nie ma już nawet i tych ruin), co w kontekście nadchodzącego roku 2025 ogłoszonego przez miasto Wałbrzych, rokiem wałbrzyskiej porcelany, nabiera dodatkowego wydźwięku.
W skład kolekcji wchodzą głównie wyroby berlińskie (KPM) i wałbrzyskie (Tielscha i Kristera).
Wystawa pomyślana została jako projekt przeznaczony do ekspozycji w placówkach muzealnych i ośrodkach kultury. Co do powierzchni ekspozycyjnej, to nie jest to wystawa wymagająca. Całość z powodzeniem mieści się w jednej sali. Oczywiście wszystko zależy od aranżacji i przyjętej konwencji. Np na naszym wernisażu prezentowaliśmy każdą z trzech waz w osobnej witrynie, przeznaczonej tylko na ten jeden egzemplarz. Mniejsze obiekty wystawiliśmy w wiszących gablotach, do konstrukcji których wykorzystaliśmy stare, barokowe okna, wychodząc z założenia, że najczęściej oglądany przez człowieka pejzaż to ten, który widzi za oknem swego domu.
Jak przystało na Lupenmalerei, każdy z gości otrzymał prócz katalogu lupę i za ich pomocą oglądał i identyfikował obiekty.
Zbiór powiększa się na bieżąco.
Film zrealizowany został przez Magdalenę Jabłońską dekadę temu, nosi tytuł „Ostatni gasi światło” i w całości do obejrzenia jest na kanale YouTube.
Pozostałości fabryki porcelany Wałbrzych założonej w 1845 roku jako manufaktura porcelany przez Carla Tielscha.